Można by powiedzieć, że cały Naród zastyga w namiętnym bezruchu, do czasu, aż ponownie coś palnie senator Jackowski. Można by, ale czy warto?
Jan Maria bronił twardego komucha Piotrowicza, współpartyjniaka. W naszej ocenie się skompromitował.
No, ale nadal wkitrał się na pierwszą linię ognia. Wiadomo, że on jest „mądrzejszy” od encyklopedii Brytannica. Z tej racji każda jego wypowiedź inspiruje medialnie, jako prawda objawiona. Zapewne ma błogosławieństwo od tubylczego „zbawiciela”, Jarka z Żoliborza.
Jak większość Polaków wie, w miniony piątek doszło do okupacji sejmu przez ewidentnych „patriotów” (PO i Nowoczesna). Być może ci powinni szczególnie stanąć pod trzepakiem. Jednak postawa reżimu PiS jest niekoniecznie prawidłowa. Marszałek Kuchciński przeniósł obrady tak, aby uchwalić budżet. Wcześniej wyrzucił z obrad udającego posła Szczerbę – i słusznie, a szkoda, że nie na stałe.
Jednak trudno jednoznacznie stwierdzić, że członkowie socjalistycznej partii PiS, postąpili zgodnie z prawem. Te wątpliwości wśród wątpiących „rozwiewa” jak zwykle Jackowski. – Wszystko odbyło się zgodnie z regulaminem Sejmu. Kwestionowanie wyników tego głosowania jest działaniem politycznym. Są opublikowane protokoły posiedzenia. (…)Ten protest ma charakter kabaretowy. Nic nie uzasadniało tego rodzaju zachowań.
Czy aby wystąpienia Jackowskiego nie mają charakteru kabaretowego?
